Dzisiaj odbyła sie wycieczka do Wirt... oczywiście rowerowa... było troche cieżko i mecząco ale znów można było poczuć satysfakcje... miał miejsce mały epizod... zwiazany z Daria i chyba z Markiem chociaż potem wszystko nabrało innego kształtu... Kiedy mielismy ognisko wszyscy zaczęli polewać sie wodą... razem z Cela i Benią spokojnie leżałyśmy sobie na trawce kiedy dwóch gosci wylało na mnie dwie butelki wody... niby nic wielkiego ale spytałam sie po co to wszystko... oni powiedzieli ze mieli zlecenie i "za dużo rozmawiam z Arkiem albo z kimś takim". na pierwszy ogień poszła Daria bo myślałam że znów sobie coś ubzdurała z Markiem... rzuciłam małe wiazanki wzmianek o jej osobie... za chwile podszedł do mnie ten co mnie oblał i powiedział że mam sie odczepić od mojej koleżanki (trochę zawiły ten tekst)... wyśmiałam go i pomyślałm ze onjest jakiś nienormalny... potem jak już wracaliśmy do Starogardu Daria grzecznie zapytała o co mi chodzi...hahahahahah a ja zapytałam o co jej chodzi? wkrecila mi że poprostu podobałam sie "nienormalnemu" i dlatego to wszystko... ładną bajeczke mi wkreciła... ja ciągle mysle zę to chodziło o Majka- tego od siatki ale wrogów mieć nie lubię wiec zgoda- i tyle
bułka na ognisku spalona na węgiel:):):):P:P:P
a tyłek... lepiej nie pytać...
: najlepsze życzonka dla wszystkich tatusiów):):):) całuski...