Komentarze: 4
Dzisiejsza notka troche przydługawa ale myśle że z przesłaniem... dwie rzeczy których nigdy nie rozwikłam: MIŁOŚĆ i ŚMIERĆ... nie chce tutaj pisać o ludziach których nie pojmuje za ich nienawiść i przyjemność zła... chce zadać pytania dlaczego wszystko jest takie trudne... dlaczego wszyscy utrudniaja szczęście... zamiast sie rodzic coraz bardziej sie chowa... a to wszystko przez ludzi i ich naturę... w każdym z nas tkwi zazdrość i zło którego niektórzy nawet nie chcą pokonać lub chociaż jej ukryć... nie można nic powiedzieć, od razu tysiac wpatrzonych w oczu zagłuszy twój głos a ty z nadzija ze cos zmienisz ponownie przekonujesz sie o głupocie i niezmiennosci tego świata...
A MIŁOŚĆ??? obawiam sie ze nigdy sie jej nie nauczę... bo wszystko sie we mnie wyklucza... rozsądek i racjonalne spojrzenie na przyszłosc z chęcia bezwarunkowego i bezinteresownego uczucia... ale nawet nie chce mi sie o tym pisać żeby nie zanudzać...
najgorsze jest że to wszystko moja wina... mogło być tak pieknie ale zawsze niszcze to co mogło stać sie czymś niezwykłym...nie tylko dla mnie ale i dla tej drugiej połowy... jedyne co moge powiedzieć to przepraszam...
Refleksyjny nastrój minął i trzeba napisac cos pogodnego... dzisiaj odbyla sie pierwsza próba naszego zespołu (instrumenty: 2 gitarki, wokal, wiolonczela, pianino- to moja działka, skrzypce i flecik na doczepke)... myślałma ze to nie wypali albo ze pobrzdąkamy chwile i pójdziemy do domu... ale było extra!!!!!!!! słuchajac kasety opracowalismy wersje na każdy instrument (oprócz skrzypeczek i felciku)... tą pierwszą piosenka była "Piosenka Ksieżycowa"... nasza gra mnie oczarowała az teraz słucham jej na okrągło... poczułam ogromną satysfakcje z tego powodu