Komentarze: 3
NNNNNNNNNUUUUUUUUUDDDDDDDDDNNNNNNNNNNNNOOOOOOOOOO...
NNNNNNNNNUUUUUUUUUDDDDDDDDDNNNNNNNNNNNNOOOOOOOOOO...
Dzisiaj własciwie pierwszy dzień wakcji... ale sobota wiec i tak sprzątanie... do popołudnia w domciu a potem telefon Beni... poszłysmy razem na obcokrajowców... był u nas zjazd chłopaków (i dziewczyn ale to nie jest istotne ) ...juz parę kroków od bloku Beni dorwałysmy całą grupkę... nie wiedzieli jak dojsc do OSIRu...oczywiscie wykorzystalismy sytuację... Benia zaczęła swoja nawijke ale ja sie nie wkręciłam bo jakos mi nie pasowali. na hali na zawodach było paru przystepnych(jak to mówi Benia) ale aż taka smiała nie jestem...:P potem wkręciłyśmy sie na dyskoteke ale tylko feministki latały po pustym korytarzu i zgrywały lasie z MTV... wszyscy sie wstydzili wiec zaczełysmy tańczyc... jakos nie miałam oporow bo prawie nikogo nie znałam a nawet jakby to wisiało mi to... musiałam potem iść do domciu i zostawić "5":) potem duża porcja ciasteczek no i notka na blogu...
no coment... (fajny tytuł????) niech ma chłopak... właśnie siedze przy zapalonych świeczkach i znów robie nastrój niezbyt wakacyjny... Benia nie ma czasu na Warszawe i nie wiem co zrobic... nie chciałabym pojechac tam bez niej ale z drugiej strony jak nie pojadę to będę siedzieć w domu i czekać jak przyjedzie>? nie chce wprowadzać pesymizmu na mojego bloga wiec spadam
pewnie jak wszyscy juz pisza na swoich blogach i nie tylko... zdążyliscie sie skapnąć że dziszaczęły sie wakacje... cieszę sie ze w końcu odpocznę od tych(niektórych) tumanów (pewnie juz nie raz o tym wspominałam)... jest mi troche źle bo nie mam nic zaplanowane na te wakacje oprócz fantazji o 2 miesiacach i ani jednym dniu nudy co sie raczej nie spełni:( Benia cały najbliższy miesiac ma zaplanowany co do dnia wiec pozostaje tylko cela, która raczej nie pofatyguje sie specjalnie dla mojej osoby chyba ze dla Majka... wiec ogółem zły nastrój. świadectwo bardzo dobre ale i co z tego jak nie moge pojechać z kimś na pole popatrzeć w niebo...(za dużo filmów)... kończe bo znowu zaczne fantazjować...
... Minął kolejny dzionek... rozpoczął sie próbą z nauczycielkami które tak naprawde sama chyba nie wiedza czego chcą... jakos przetrwałam... potem domek a jeszcze dalej spacerek do "Ogniska Pracy" (co za nazwa)... Benia chyba nie miała za dobrego humorku albo poprostu już tęskni za szkołą muzyczna (dzisiaj miała zakończenie ostatniej klasy)... na koniec jesnego dnia lody Gumisiowe z ***Piotrem ... hihihihi... Kasper i Zychu też sie na chwile przypałętali i opowiadali o "różowym szlafroczku" pani dyrektor:P słonko świeciło i było miło (: w wakacje na pewno powtórzymy)... teraz domek no i notka na blogu...
Z Warszawą jest problem... nie wiem co zrobć!!!!!!!!